Dieta alkaliczna: czy jedzenie kwasu czyni cię skwaszonym?

29-03-2017

Wraz z nadejściem wiosny, do naszej rzeczywistości powraca wiele rzeczy. Czyste powietrze powraca do Warszawy, myśli o cellulicie i bikinibody powracają do głów niewiast, a na forum Wizażu powraca temat diety odkwaszającej organizm. Wszyscy wiemy przecież doskonale, że po zjedzeniu kwaśnej cytryny jest się skwaszonym oraz że tylko zgorzkniali ludzie jedzą gorzką czekoladę. Jeśli żywisz się miodem, jesteś za to całkowicie słodki, a pożywanie suchego pieczywa sprawia, że z większą częstością opowiadać będziesz suche żarty. Czy koncepcja diety alkalizującej, której celem jest odkwaszenie organizmu i sprawienie, że wszyscy będziemy zasadowi jak porządny ług sodowy, ma więc sens? Well… nie za bardzo. Chodźcie, sprawdzimy dlaczego. [su_spacer]

Jesz kwas, jesteś skwaszony. Jesz zasadę, jesteś…?

Dla tych z was, którzy nie są zaznajomieni z tematem diety alkalicznej: jej idea opiera się na założeniu, że źle zbilansowana współczesna dieta zaburza równowagę kwasowo-zasadową naszych organizmów. W wyniku spożywania zbyt dużej ilości mięsa i innych produktów odzwierzęcych, cukrów, czy złych tłuszczów pH naszego ustroju staje się zbyt kwasowe, a kwasowość ta prowadzić ma do wielu chorób. Od katarku, przez zmęczenie, bolący brzuszek i osteoporozę aż po nowotwory. Dieta alkaliczna polega więc na spożywaniu produktów, które rzekomo zwiększają pH i tym samym przywracają nam dobre samopoczucie oraz chronią przed chorobami. Tyle z telegraficznego skrótu.

[su_spacer]

To w czym problem?

Teoria, zgodnie z którą to, co jemy, może w jakikolwiek sposób wpływać na pH naszej krwi, stoi w opozycji do niemal wszystkiego, co wiemy o ludzkiej fizjologii. Po pierwsze, nie ma czegoś takiego jak pH całego organizmu. Inne jest pH w cytoplazmie, inny jest odczyn krwi, limfy i płynu pozakomórkowego w różnych częściach ciała. Nawet organella i elementy składowe wewnątrz komórek dość drastycznie różnią się pH między sobą – lizosomy są na przykład kwaśne, a mitochondria – zasadowe. DNA ma odczyn kwasowy, a część białek – zasadowy. Sok żołądkowy ma skrajnie niskie pH, ale już po przejściu do początkowego odcinka jelita cienkiego jest natychmiast neutralizowany przez trzustkę, która wydziela wodorowęglany zobojętniające treść pokarmową.

Za najważniejszy i najbardziej miarodajny wskaźnik pH panującego w organizmie przyjmuje się odczyn krwi, który w prawidłowych warunkach wykazuje niewielką zasadowość i mieści się w bardzo wąskim przedziale 7,35 – 7,45. I to najczęściej na tym właśnie parametrze skupiają się również propagatorzy diety alkalizującej.

Nasze organizmy są doskonale zabezpieczone przed odchyleniami od tej normy. Wszystko dlatego, że odbieganie od niej mogłoby okazać się dla komórek zabójcze – w niewłaściwym pH białka lubią denaturować i tworzyć agregaty, enzymy przestają działać, a komórki żyć. Przykładami chorób spowodowanych przez zaburzenia równowagi kwasowo-zasadowej są kwasica i zasadowica. Ani jedna, ani druga nie są jednak wywoływane bezpośrednio przez nieodpowiednią dietę, a raczej przez dość poważnego kalibru zaburzenia w pracy nerek, płuc, czy gromadzenie się pewnych metabolitów.

Organizm wyposażony jest w system tzw. buforów, których zadaniem jest precyzyjne regulowanie pH w poszczególnych tkankach. Bufory węglanowy, białczanowy i fosforanowy regulują stężenie różnych cząsteczek i jonów wewnątrz komórek oraz poza nimi i wspierane są jeszcze dodatkowo przez płuca i nerki. Te pierwsze, regulują jak wiele CO2 ucieka z organizmu (wpływając tym samym na kwasowość krwi), a drugie – jak wiele jonów wydalanych jest razem z psi-psi (co pomaga utrzymać pH krwi w zdrowej normie).

[su_spacer]

Ale pH siusiu się zmienia!

Jeśli zagłębicie się w fora internetowe, traficie być może na informację, że w trakcie stosowania diety alkalicznej należy wyposażyć się w zestaw papierków lakmusowych i regularnie mierzyć pH własnego psi-psi. W zależności od niego można bodajże przechodzić do kolejnych faz diety, ale – biję się w pierś – nie znam szczegółów tego planu. Owszem, dieta może wpływać na zmiany odczynu moczu, ale te nie są jednak w żaden sposób odzwierciedleniem pH panującego w organizmie. Psi-psi służy między innymi do tego, by wydalić z organizmu nadmiar jonów, tak aby nie nie mogły one zaburzać pH krwi. W zależności od tego, ile tych jonów (i jakiego rodzaju) pływać będzie w żyłach, nerki w trakcie filtrowania będą albo kierować je z powrotem do ustroju, albo uwalniać do moczu, by się ich pozbyć i nie zaburzać prawidłowego odczynu krwi. To właśnie stąd brać się będą zmiany pH naszego siusiu. Powiedzą nam one jednak tylko tyle, że nerki pracują. Nic więcej, żadnej magii. Kolor papierka lakmusowego zanurzonego w siusiu powie ci mniej więcej tyle, że właśnie wysikałeś z siebie mniej albo więcej jonów.  Szczere gratulacje. [su_spacer]

Kwasowość a nowotwory

Propagatorzy diety alkalicznej podkreślają czasem, że jedną z jej rzekomych zalet jest zapobieganie rozwojowi nowotworów. Komórki te – wedle ich opinii – czują się lepiej w środowisku kwasowym i dlatego też dieta oparta na produktach mających zwiększyć zasadowość sprawia, że komórki nowotworowe przestają się rozwijać. Okej, mamy tu ziarnko prawdy, tyle tylko, że wyrósł z niego suchy badyl przekłamania. Otóż badania in vitro faktycznie udowodniły, że komórki nowotworowe czują się nieco lepiej w obniżonym (czyli bardziej kwasowym) pH, gorzej namnażają się natomiast w zasadowym. Były to jednak badania jedynie w szkle, w kontrolowanych, laboratoryjnych warunkach, a nie w ciałach prawdziwych pacjentów. Pomysł, by leczyć się z nowotworu poprzez wyrzucenie z talerza produktów rzekomo zakwaszających organizm nie jest poparty żadnymi dowodami. Tak jak pisałam wcześniej – zmiana pH ustroju zdrowych osób poprzez dietę jest praktycznie niemożliwa.

Dla jasności: to, co jemy może mieć oczywiście wpływ na ryzyko rozwoju nowotworów. Dobrym zaleceniem jest spożywanie dużej ilości warzyw, strączków i owoców oraz ograniczenie alkoholu i czerwonego lub przetworzonego mięsa. Ma to jednak z pH krwi tyle wspólnego, co Kim Kardashian z fizyką kwantową. Zupełnie nic.

[su_spacer]

Kwasowość a osteoporoza

Kolejna z teorii głosi, że jeśli zakwasimy sobie organizm nieprawidłową dietą, ciało dążyć będzie do tego, by je na nowo zalkalizować, wykorzystując do tego wapń z kości. Niewłaściwa dieta wpływa więc na osłabienie tych ostatnich i może być przyczyną osteoporozy. Hm… Znowu pudło. Niewłaściwa dieta może być przyczyną setek różnych dolegliwości, ale nauce nie udało się póki co powiązać przyjmowania nadmiernych ilości kwasotwórczych produktów spożywczych z chorobami kości.

Ta metaanaliza z 2011 roku wzięła pod lupę 55 badań, które pochylały się nad związkiem między dietą, a podatnością kości na złamania, rozwojem osteoporozy oraz równowagą w retencji i wydalaniu wapnia z organizmu. Wniosek: brak dowodów na to, by spożywanie zakwaszających produktów spożywczych było w jakikolwiek sposób powiązane z osteoporozą oraz by dieta alkaliczna wykazywała w jej kontekście jakikolwiek ochronno-prewencyjny efekt. Prawdopodobnie możesz więc spokojnie pochłonąć dziś hambuksa bez obaw o to, że połamiesz sobie od niego obie nogi.

Stokpic

[su_spacer]

Ogólnie dieta alkalizująca jest spoko

Ale jak to spoko, skoro właśnie poświęciłam cały tekst jej krytyce? Po prostu – każdy plan dietetyczny, który zachęca do odstawienia alkoholu, gazowanych napojów, słodyczy, niskiej jakości pieczywa, czy przetworzonego mięsa jest dobry. Pałaszowanie dużej ilości warzyw, owoców, strączków, orzechów i ziaren jest zawsze rozsądnym wyborem, niezależnie od pH i niezależnie od tego, czy ktoś dopisze do takich działań wyssaną z palca teorię. Tym do czego można (a nawet trzeba) przyczepić się w kontekście diety alkalicznej jest fakt, że opiera się ona na zupełnie pogmatwanych, niejasnych i najzwyklej w świecie kłamliwych założeniach. Obiecuje przy tym efekty, do gwarantowania których nie ma podstaw, ot, chociażby ochronę przed osteoporozą (o zmianie pH krwi nawet nie chce mi się już wspominać). Moja krytyka wynika stąd, że o ile gluten i laktozę trawię doskonale, to tyle przekonywania ludzi do bzdurnych teorii ani trochę.

Jeśli więc czujesz się przemęczona, boli cię głowa, a katar dręczy częściej niż powinien, zamiast po odkwaszające suplementy, wybierz się do lekarza po skierowanie na badanie krwi. A warzywa jedz niezależnie od tego, czy ktoś w internecie uznał je za kwaso- czy zasadotwórcze.

To naprawdę jest tak proste:)

[su_icon icon=”icon: heart-o”]Buzi![/su_icon]

Czytaj też:

35 odpowiedzi na “Dieta alkaliczna: czy jedzenie kwasu czyni cię skwaszonym?”

  1. Patrycja Kaczmarzyk pisze:

    Myślę, że w tzw. działanie tej diety naprawdę łatwo można uwierzyć, bo jeśli ktoś dotychczas wsuwał głównie ciężkostrawne, tłuste, przetworzone żarcie, a potem zmienił nawyki żywieniowe o 180 stopni i zaczął jeść warzywa, owoce, białe mięso i ryby itp., to szczerze wierzę, że po takiej rewolucji może przybyć energii, dobrego samopoczucia i nawet cera się rozświetli ;)

  2. Pamiętam, jak jeden wykładowca żartował sobie kiedyś z badań genetycznych:
    – Są badania genetyczne, na podstawie których ustala się dietę. I ja mogę od każdego z was pobrać próbkę śliny, wyjść na chwilę, nie pójść do laboratorium, wrócić i oznajmić, że wszyscy musicie jeść warzywa i owoce, a do tego dużo się ruszać, to będziecie zdrowi. Taka magia!

    Tę dietę można potraktować podobnie.

    • mamuciadieta pisze:

      Ale z tymi badaniami genetycznymi to trochę nie tak jest. Bardziej niż o owoce i warzywa chodzi o to, że w genach mamy zapisany np. metabolizm witamin (vide polimorfizmy). Tzn. może być tak, że jest kobieta, która nie metabolizuje kwasu foliowego, więc przy okazji ciąży podawanie jej suplementu w postaci syntetycznego kwasu foliowego nie będzie miało sensu, bo nic z tego nie przyswoi (albo za mało) – więc trzeba podawać np. foliany, już chociaż częściowo zmetabolizowany produkt.

  3. Renewarte pisze:

    No i zrobiłam facepalm! Bo nie dawno bo w poniedziałek, wylądowałam, u lekarza, z podejrzeniem zapalenia pęcherza, a, że jestem w 9tyg ciąży, to przez weekend ratowałam się, żurawiną, pani doktor, kazała mi nie pić soku z żurawiny, bo mnie zakwasi, i powstaną szczawiany, i to jest dopiero szkodliwe, tak więc o co kaman? :D Komu wierzyć? Jak żyć? ;)

    • Kasia Gandor pisze:

      Kwas szczawiowy ma dużo wspólnego z nerkami, bo może się wytrącać i w nich osadzać, prowadząc do powstania kamieni nerkowych. Ale to wciąż nie jest zmiana pH krwi, ani kwasica, ani zasadowica. Ten tekst dotyczy po prostu zupełnie innego zagadnienia niż choroby układu psi-psi:)

  4. Hipis pisze:

    Uwielbiam Twojego bloga głównie za takie rozsądne rozprawianie się z pseudonaukowymi dietami i ideami. Bardzo nie toleruję ludzi, którzy całe swoje życie skupiają na zdrowym jedzeniu, co samo w sobie jest spoko, ale nie, oni muszą dopisywać do tego nie wiadomo ile teorii, co najmniej raz muszą mi wykrzyczeć że to na pewno uchroni przed rakiem i jeszcze wspomnieć że lekarze i naukowcy tej wspaniałej diety nie uznają bo boją się o swoje interesy. Po takich przejściach gdy słyszę hasło „dieta uzdrawiająca jakaś tam” to zaraz robię się nerwowa. Jakby nie dało się zdrowo odżywiać bez jakiejś porypanej ideologii…

  5. Joanna Paszek pisze:

    Och tak, jak mnie wkurzają te wszystkie dziwaczne mity związane z dbaniem o zdrowie – np. właśnie ten o „zakwaszeniu” organizmu. Jakby w ludziach cały czas pozostawało gdzieś to myślenie magiczne, które wynika z braku podstawowej wiedzy o ludzkiej fizjologii. A wszystko z posypką z clickbaitowych tytułów „DIETA CUD. Lekarze i lobby farmaceutyczne jej nienawidzą!”.

    Serce mnie też boli, gdy widzę podobne kwiatki w dyskusjach dotyczących kosmetyków: cały czas zastanawiam się, ile jest np. prawdy w tym, że po przejściu na, teoretycznie, odpowiednią pielęgnację, cera musi się oczyścić. W Twoich tekstach mowa była o diecie detox, jestem ciekawa, jak to przekłada się na kosmteyczny detoks. To znaczy, ile sensu mają w sobie historie pt. „przeszłam na mycie się mydłem Aleppo i hydrolat z płatków róży, smaruję się tylko bioecoorganic kremami i na początku miałam wysyp, ale potem przeszło i skóra jest jak pupcia niemowlaka”. Gdy słyszę coś takiego, przed oczami staje mi Twój tekst o dowodzie anegdotycznym i wydaje mi się, że ktoś błędnie połączył niezwiązane ze sobą fakty. Może np. akurat w tym samym czasie dziewczynie unormowały się hormony i wszystko przeszło? Mam wrażenie, że to, co wiele dziewczyn w internecie bierze za zdrowy objaw oczyszczania się cery z całego syfu, który na nią dotychczas nakładały, jest jedynie negatywnym objawem albo tego, że nowa pielęgnacja tym bardziej nie służy, albo że po prostu wewnętrznie dzieje się coś nie tak (dieta, hormony itd.). Logika podpowiada mi, że przy odpowiednio dobranych kosmetykach raczej krostki i zanieczyszczenia z porów będą stopniowo się goić i znikać, a nie, że będą pojawiać się nowe. Najgorsze jest to, że gdy chciałam poddać w wątpliwość właśnie takie argumenty w rozmowie z koleżanką, to rzut oka w google skończył się zalewem pseudospecjalistów, którzy bez żadnej podbudowy naukowej wyrażali swoje opinie.

  6. Piasek pisze:

    Ostatnio oglądałem nowy program 36,6 stopni o zdrowiu i tam wyraźnie było powiedziane, że nie ma nic takiego jak zakwaszony organizm. Istnieję tylko kwasica, ale nie jest ona spowodowane jedzeniem. Też denerwują mnie te mity o zakwaszeniu.

  7. Maciej Chodak pisze:

    Czasami nie mam już siły dyskutować na ten właśnie temat, więc jestem taaaaaaki szczęśliwy, że bardzo jasno i prosto napisałaś, że dieta alkalizująca sama w sobie nie zatrzyma rozwoju nowotworu. Ty wytłumaczyłaś, ja mogę się z innymi podzielić linkiem. Ale w dobre miejsce trafiłem, tyle ciekawych tekstów, dzięki. :)

    • Kajetan Sadowski pisze:

      mam to samo w dyskusjach z ludźmi.. niektórzy myślą, ze to po prostu samo zatrzyma nowotwory. zaczne chyba wysyłać ludziom ten artykuł zeby jasno ogarneli o co tu chodzi.

  8. Super, Kasiu, bo rzeczywiście zdrowie jest kwestią równowagi. Dlatego też mówimy o równowadze kwasowo-zasadowej. Którą powinna zostać…. w równowadze. Umiar, złoty środek i życie swoim życiem, tym bardziej że to i tak prowadzi do nieuniknionej śmierci. Pozdrawiam serdecznie Beata

  9. karola pisze:

    ge-nia-lne! proste argumenty na te wszystkie zabobony które non stop slysze od znajomych:)

  10. Artur Iker pisze:

    Świetny artykuł. Interesuję się trochę bodybuildingiem w tej sferze temat zakwaszenia urósł do niebywałych rozmiarów. Wiele osób traktuje to poważnie do tego stopnia, że szpikują się proszkami na obniżenie „kwasowości”. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze i także w tym przypadku firmy produkujące suplementy zbijają majątek na straszeniu i wykorzystywaniu niewiedzy ludzi.
    W 100% podzielam opinię, że podstawą naszego zdrowia, samopoczucia, energii i ogólnie podejścia do życia jest zrównoważona dieta (no i trochę szczęścia w losowaniu puli genowej).
    Pozdrawiam i z pewnością będę zaglądał tu częściej, ponieważ coraz mniej w internecie faktów a coraz więcej śmieci.

  11. Aleksandra T pisze:

    Bardzo ciekawy post. Polecam Ci również lekturę książki „Zatrzymać dzień” – tam znajdziesz wiele wskazówek odnośnie zdrowego jedzenia – po którym się lepiej czujemy i pomagamy organizmowi uchronić się przed niechcianymi chorobami, również nowotworowymi. Sprawdź koniecznie!
    Pozdrawiam :)

  12. Doremi pisze:

    Zdrowe jedzonko i zdrowa woda do picia, sport…to jest tajemnica zdrowia plus pozytywne relacje z innymi ludzmi :) Jemu dużo warzyw i kasz pijemy wodę z własnego filtra założonego na ujęciu wody – i czujemy się bardzo dobrze :)

  13. Naprawdę post mnie wciągnął

  14. Jaka jest twoja opinia nt. picia łyżeczki sody oczyszczonej z syropem klonowym/melasą, ponoć jest to rozpopularyzowana metoda w Stanach, że niejako za pośrednictwem cukru sodę transportuje się bezpośrednio do komórki nowotworowej, która chłonie cukier …? Jest w tym coś z prawdy że taka mikstura jest korzystna w walce z wolnymi rodnikami a nawet komórkami nowotworowymi? :/

  15. Kajsza pisze:

    Ekhm… trochę mój świat upadł. Staram się jeść kaszę jaglaną i ziemniaki właśnie ze względu na tę równowagę kwasowo zasadową a tu taki klops :). Bardzo ciekawy artykuł i będę go pewnie przytaczać w niejednej dyskusji nt. diet, dzięki! :)

  16. fitfit pisze:

    CHOĆ CZAS NAS GONI NIEUBŁAGANIE,

    A TY BRACIE JESTEŚ W
    KIEPSKIM STANIE,

    I TRENERÓW BEZ LIKU PROSIŁEŚ O POMOC,

    LECZ
    CIĄGLE SŁYSZAŁEŚ TO SAMO ZDANIE-

    „SPADAJ NA DRZEWO ZA
    PÓŹNO TUMANIE!”

    TO IGOR TWÓJ TRENER WYCIĄGA DZIŚ
    RĘCE,

    PODEJMIE WYZWANIE I ZMIENIĆ CIĘ ZECHCE!

    USIĄDŹ
    WYGODNIE, ODKORKUJ SZAMPANA

    OD DZISIAJ ZACZYNA SIĘ TWOJA
    PRZEMIANA!

    MASZ DOŚĆ NIEDZIAŁAJĄCYCH DIET I PLANÓW
    TRENINGOWYCH?

    ZMIEŃ SWOJĄ SYLWETKĘ RAZ A DOBRZE – NAWET W
    CIĄGU JEDNEGO TYGODNIA!

    WEJDŹ TERAZ NA : http://WWW.IGORTRENERONLINE.PL

  17. mejinka pisze:

    No i fajnie, mam już dosyć zwalania wszystkiego na zakwaszenie. Nie chce mi się, bo „zakwaszenie”, tyję bo „zakwaszenie” :)

  18. Filip pisze:

    tym suchym badylem, o którym Pani piszę zajęła się komisja noblowska. Za wyjaśnienie metabolizmu komórek nowotworowych w środowisku beztlenowym

    Dr Otto Heinrich Warburg w 1931 r. dostał nagrodę nobla. Łączył on występowanie jonów H i OH z odczynem środowiska tkanek zdrowych i nowotworowych oraz wpływ na ich metabolizm. A nadal jesteśmy tym, co jemy :)

  19. No i w sedno :) Z tą osteoporozą to jeszcze taki myk, że badania z mlekiem często były robione w Skandynawii, gdzie mleko fortyfikowano wit. A, która z kolei może mieć w za dużych dawkach faktycznie wpływ na złamania.

  20. Archimeryka pisze:

    No i z tego sobie sprawy nie zdawałam. A tyle tego gadania w okół, że jak coś nie tak to na pewno zakwaszony organizm. Nie wspomnę już o odkwaszających suplementach :P

  21. Nomi pisze:

    Powoli mozna wysunąc prostą zasadę, że jeżeli jakieś diety czy sposoby leczenia trafiają do ksiązek silnie prmowanych w empiku to mozna je wlozyc miedzy bajki :D Pamietam ze jak przegladalam w salonie ksiązkę o cudowności diety alkalicznej to nie moglam sie nadziwic ile eufemistycznych bzdur tam wciśnięto. A najlepsze jest to, że ludzie w to wierzą, bo przecież ksiązka to zawsze poważne źródło informacji :D

  22. Savanska pisze:

    Zakwaszanie organizmu to moim zdaniem dosc niepożądany poglad – zwlaszcza, ze to zalezy mocno od organizmu i jednemu to nic nie zrobi, innej osobie nadmiar witaminy c i zakwaszania wywola bardzo nieprzyjemne efekty :P

    • Tinka pisze:

      To prawda, sama po sobie sie przekonalam ze zbytnie zbombardowanie organizmu witaminą c nie przynioslo raczej takie skutki jakie bym chciala i nie nalezaly one do przyjemnych :P

  23. Sabina pisze:

    Wspaniałe podsumowanie. Jedzmy mniej mięsa, pijmy mniej alkoholu, a warzywka zawsze, ale to zawsze :)

  24. Jan Kowalski pisze:

    Żadnego dowodu, linku do badań, niczego. Myślę, że mozna spokojnie cały ten artykuł olać ;)

  25. Kownatka pisze:

    Szczerze sama się na to kiedyś zapałam, picie soku z cytryny itp. ale na szczęście jest Gandor i pięknie rozbija takie mity na czynniki <3

Skomentuj Sławomira | Idąc przez las Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.