Dzień dobry, misiaczki. Tak się składa, że w ciągu kilku pierwszych miesięcy tego roku w moje ręce wpadło naprawdę dużo naprawdę dobrych książek. A jako że wiem, że gromadzą się tu sami głodni nutelli wiedzy ludzie, uważam że grzechem byłoby nie zapoznać was z przynajmniej niektórymi moimi literackimi rarytasami. Wybrałam z nich wszystkich dzisiaj sześć najciekawszych pozycji, które polecam wam co najmniej tak gorąco jak jak gorąca jest reakcja NaOH z wodą. Chodźcie! [su_spacer]
[su_spacer]
To zmienia wszystko, Naomi Klein
Choć tytuł może wydawać się nad wyraz, a ta książka może i nie zmienia absolutnie wszystkiego, ale na pewno zmienia sporo i porusza arcyważny temat.
Naomi Klein to pochodząca z Kanady dziennikarka i aktywistka. Autorka kilku głośnych, przełomowych wręcz książek (m.in No logo i Doktryny szoku), tym razem podjęła się tematu trudnego, skomplikowanego i niestety wciąż kontrowersyjnego, a mianowicie przeobrażeń klimatu i globalnego ocieplenia. Z zimnym, statystyczno-matematycznym podejściem punktuje środowiska negujące globalne ocieplenie i przytacza mnóstwo danych dowodzących, że nasza obecna walka ze zmianami klimatu to bardziej chowanie głowy w piasek niż wytaczanie ciężkich dział. Wyjaśnia skomplikowane relacje biznesu z polityką środowiskową i przybliża czytelnikom historie, których pewnie większość z nas nie chce poznawać, bo jakoś tak głupio mieć świadomość, że przez zachłanność i niczym niepohamowany konsumpcjonizm bogatszej części świata (której i ja, i ty jesteśmy mieszkańcami), ta biedniejsza skazywana jest na cierpienie, od którego nie może uciec.
To ważna książka. I choć nie czyta się jej ani lekko, ani przyjemnie, myślę, że szczególnie dziś naprawdę każdy powinien ją przeczytać.
[su_spacer][su_spacer]
Wilki, Adam Wajrak
Nigdy nie miałam zacięcia do robienia wszystkich tych rzeczy, które robi większość biologów. Nie urządzam sobie wycieczek do lasu, nie jeżdżę na biwaki, by liczyć robaki, a na dodatek wychowałam się w miejscu, w którym największą atrakcją z kategorii kontakt z dziką przyrodą był widok sarenki i bażanta pod lasem.
Dokładnym przeciwieństwem tej lekceważącej i godnej reprymendy postawy jest pan Adam Wajrak – człowiek, który przyrodę kocha całym sercem, poświęcił jej wielki kawał swojego życia, a po puszczy porusza się niemal tak sprawnie jak szafiarki po centrum handlowym. Kilka miesięcy temu napisał książkę o wilkach, a ja jakoś tak miałam po nią sięgnąć, ale ciągle brakowało mi pretekstu, aż w końcu dostałam się na staż w grupie badawczej, która zajmuje się wilkami właśnie. Książkę pochłonęłam w dwa wieczory i przyznam wam, że choć czytam dużo literatury traktującej o przyrodzie, to nie pamiętam kiedy ostatni raz czytałam cokolwiek tak poruszającego. Adam Wajrak o wilkach pisze z wielkim szacunkiem i wielką pasją i gwarantuję wam, że opowieści o nich przeczytacie jednym tchem, nawet jeśli wasze zamiłowanie do natury ogranicza się do robienia zdjęć ładnych kwiatków i używania emoji z kotem na Instagramie. Z opisów zawartych w Wilkach wyłania się obraz zwierząt zupełnie różny od tego, którymi karmią nas ludowe przekazy – pełnych majestatu, mądrych, wnikliwych, honorowych i niemalże magicznych. Jako że temat ten stał mi się w ostatnim czasie szczególnie bliski, tym bardziej zachęcam was do sięgnięcia po tę książkę. Żałować nie będziecie:) [su_spacer][su_spacer]
[su_spacer] [su_spacer]
Ziołowy zakątek, Klaudyna Hebda
Nie mam bladego pojęcia, jak doszło do tego, że jeszcze nie poleciłam wam tej książki. To istny skarb. Skarb, powiadam wam! Klaudyna zebrała w niej wszystkie informacje, które potrzebne są każdemu, kto albo chciałby zacząć bawić się w produkcję własnych kosmetyków, albo ma ochotę po prostu zrozumieć podstawy ich komponowania oraz zasady doboru poszczególnych składników. To nieocenione źródło informacji na temat właściwości przeróżnych roślin i sposobów pozyskiwania z nich tego, co najlepsze. Kompendium wiedzy o naturalnych surowcach kosmetycznych, okraszone przepięknymi fotografiami i historiami. Koniecznie, po prostu koniecznie! [su_spacer] [su_spacer]
Mistrzynie, Anna Luboń
Mistrzynie to zbiór krótkich wywiadów z trzynastoma różnymi kobietami. Choć każda z nich ma inną historię i inną profesję, różnią je pasje, życiorysy i metryki, to jednak wspólnym mianownikiem dla każdej z prezentowanych w książce rozmów jest fakt, że rozmówczynie dziennikarki Anny Luboń to osoby, które w swoich dziedzinach osiągnęły niezaprzeczalny sukces.
Książki tego rodzaju określam mianem literatury tramwajowej – każdy wywiad da się przeczytać w jakieś 20 minut, czyli dokładnie tyle, ile trwa jedna przejażdżka z centrum do domu. Rozmowy poprowadzone są lekko i zgrabnie i choć pod koniec czytania odnosiłam wrażenie, że pytania trochę się dublują, to jednak wywiady z każdą z pań dają dużo do myślenia – i o kobiecości, i o tym jak balansować między karierą, a rodziną, i o tym, czy i pod jakim względem przedstawicielkom piękniejszej płci jest w życiu trudniej. Ważne i aktualne tematy poruszane przez kobiety, które na wiele spraw spojrzeć mogą z dystansem i wynikającą z bogatych doświadczeń mądrością.
[su_spacer]
[su_spacer] [su_spacer][su_row]
[su_column size=”1/2″]
Najgorszy człowiek na świecie, Małgorzata Halber
Ze wszystkimi bestsellerami mam tak, że nie cierpię czytać ich wtedy, kiedy jest na nie boom. Nie wiem dlaczego, ale prawie nigdy nie zdarza mi się sięgać po książki, które leżą na półce z najlepiej sprzedającymi się pozycjami. Zawsze czekam sobie, aż całe zamieszanie minie i potem w spokoju czytam pozycje, o których wszyscy próbowali mi już wszystko opowiedzieć. Dokładnie tak samo było z Najgorszym człowiekiem na świecie.
Mam wrażenie, że do tematu zdrowia i stabilności psychicznej podchodzi się obecnie na zasadzie przeczytałem wpis o depresji na Wikipedii, więc wiem dokładnie, o co chodzi. Świadomość społeczna na temat istnienia chorób psychicznych i jakiegoś takiego umysłowo-duchowego pojęcia o samym sobie ma się coraz lepiej – i dobrze! – jednak czasami mam wrażenie, że temat ten traktowany jest po macoszemu, a książka Małgorzaty Halber dobitnie do udowadnia. Autorka nie cacka się z odbiorcą, nie ubiera kwestii związanych z chorobą i uzależnieniem w ładne słówka, tylko pisze o nich dokładnie tak, jak powinno się pisać, by uświadomić komuś, kto ma to szczęście, że żyje we względnym zdrowiu, z czym się takie rzeczy w ogóle je. To książka mocna, dobitna i traktująca o rzeczach trudnych w sposób do bólu prawdziwy i odarty z wszelkich literackich konwenansów. Prosty i piękny. Koniecznie przeczytajcie. [su_spacer][/su_column]
[su_column size=”1/2″]
Zakonnice odchodzą po cichu, Marta Abramowicz
A to z kolei książka, która – w przeciwieństwie do poprzedniej – za motyw przewodni wzięła sobie temat, o którym nie mówi nikt. Bo tak jak słyszy się jeszcze czasem o księdzu, który porzucił koloratkę, tak byłe zakonnice w mediach ani naszych umysłach po prostu nie istnieją. Marta Abramowicz dokonała tymczasem niemożliwego i – mimo że pożegnanie się z habitem jest wielkim tabu – namierzyła i skontaktowała się z wieloma byłymi zakonnicami, by udokumentować ich historie. A te, choć w przeważającej większości raczej mroczne i wstrząsające, są naprawdę fascynujące. Ta książka to chyba jedyna okazja, by móc choć na moment zajrzeć przez dziurkę od klucza do wnętrz klasztorów, dowiedzieć się, jakie reguły panują w niektórych z nich i w jaki sposób traktowane są kobiety, które decydują się na życie za ich murami. Lektura to straszna, bo obnażająca wiele patologicznych mechanizmów, które utrwaliły się w klasztorach na przestrzeni wieków, ale też dająca nadzieję – w drugiej części książki opisywana jest historia ruchów na rzecz… emancypacji (?) zakonnic, które szczególnie dobrze radzą sobie obecnie za oceanem. Trochę historii Kościoła, trochę psychologii, trochę prywatnych historii z życia byłych zakonnic. Książka Marty Abramowicz wciąga, i to bardzo.
[su_spacer] [/su_column]
[/su_row]
[su_spacer]
Dobrze. Na dzisiaj ode mnie to tyle. Pozwólcie, że odeślę was też do podobnego wpisu z grudnia, w którym polecałam moje najlepsze książkowe typy z 2015 roku – wszystkie są nadal aktualne:) Koniecznie dajcie mi znać, co dobrego trafiło ostatnio w wasze łapy i…
[su_icon icon=”icon: heart”]Buzi![/su_icon]
Wpis zawiera linki afiliacyjne
Tak dużo książek, tak mało czasu, a na dodatek tylko półtora tygodnia do sesji… Chyba będę musiała wszystko nadrobić w wakacje :)
Bardzo fajna lista! Naomi Klein znam i przymierzam się do jej najnowszej książki. A polecić mogę „Mniej” Marty Sapały. To reportaż o Roku bez Zakupów. I czytam właśnie „Draculę”, zaczyna się świetnie!
O! To zapisuję sobie od razu Mniej!
Nie będziesz żałować :) Choć tematyka minimalizmu itp. jest mi bliska, to ta książka jeszcze mocniej pozmieniała moje myślenie. Świetna jest.
Zgadzam się, bardzo fajna książka. Dużo przestawia w głowie.
O rety, rety! Kasia, kocham Twoje listy książek! <3 Poproszę więcej :D
I teraz nie jestem pewien, czy nie przeczytałaś samolubnego genu, czy nie znalazł on miejsca dla siebie na tej liście. Co prawda porusza raczej teoretyczne zagadnienia, na których zaobserwowanie potrzeba sporo czasu, ale nie sprawia to, że są mniej fascynujące. Jeżeli nie znasz, to serdecznie polecam.
To ja w kanonie Naomi Klein jeszcze dodatkowo polecam „Świat na rozdrożu” polskiego fizyka Marcina Popkiewicza :)
Ukradłaś mi pomysł na post!
Ale dałaś 6 książek, których nie znałem. Wyrównuje się.
„Wilki” i „Zakonnice…” czekają u mnie w kolejce do przeczytania, a po resztę rekomendacji też chętnie sięgnę. A póki co u mnie „Historia pszczół” M. Lunde-polecam poczytać o przerażającej wizji świata bez pszczół.
„Zakonnice” świetne.
Dobre propozycje. Ja właśnie zaczynam „Górę Tajget” Anny Dziewit-Meller i jestem jej bardzo ciekawa.
O zakonnicach i zyciu w klasztorach chetnei dowiem sie wiecej!
Zakonnice kuszą, chyba zamawiam.
Blondynka
Pierwsza pozycja prezentuje się bardzo zachęcająco i kiedy tylko będę miała okazję, na pewno po nią sięgnę. :) Jeśli chodzi o wilki, polecam „Żyjącego z wilkami” Shauna Ellisa.
Zamawiam „To zmienia wszystko” Naomi Klein i „Zakonnice…”. Jak Bonito się postara, to odbiorę przed długim weekendem.
Dzięki, Kasiu! :*
Jak dobrze, że jestem już po maturach i mogę bez wyrzutów sumienia zabrać się za te wszystkie pozycje <3
W książkach polecanych na Gwiazdkę podałaś chyba Małe wielkie odkrycia Stevena Johnsona. To też książka, dzięki której poczułem się mądrzej.
Wczoraj właśnie zamówiłam „Najgorszy człowiek na świecie” ;) Też tak mam, że jak jest jakiś boom na konkretną książkę to się za nią nie zabieram. Ot tak, może trochę w ramach buntu :D
Cieszę się, że przypomniałaś mi o „Wilkach”, po lekturze zbioru felietonów pana Wajraka na pewno po nie sięgnę (:
„Wilki” są prześwietne. Czytałam niedawno, jestem pod wrażeniem i również polecam bardzo.
A tymczasem już sobie zacieram łapki na „Zakonnice”. Bardzo mnie zaciekawiła ta propozycja.
Od siebie polecę „Zbrodnie na Evereście” Michaela Kodasa.
Za ,,Wilki” i ,,Zakonnice odchodzą po cichu” zabieram się już od dawna, ale ciągle coś nowego wskakuje mi do kolejki i jeszcze żadnej z nich nie zaczęłam. Czytałam natomiast ,,Najgorszego człowieka na świecie” i o ile masz rację z tym, że ten styl pisania pokazuje dość obrazowo stan psychiczny autorki, to do mnie to jednak nie trafiło. Książka była jak dla mnie zbyt wulgarna i miałam wrażenie, że zbyt wiele było fragmentów ,,o niczym”, które powtarzały tą samą myśl kilkanaście razy. Reszty nie znam, ale brzmią ciekawie, zwłaszcza pierwsza pozycja!
Brunetka
wow, ale propozycje! aż się chce lecieć do księgarni. najchętniej sięgnęłabym zaraz po „zakonnice…” – mam znajomą, która odeszła z zakonu i jej krótką relację czytało się z wypiekami na twarzy. „najgorszego człowieka…” już czytałam, jedna z lepszych książek ever, dzięki!
O żadnej z tych książek jeszcze nie słyszałam;) Bardzo chętnie zamówię książkę Klaudyny na temat kosmetyków, a później „Zakonnice odchodzą po cichu”. Dziękuję za polecenia!:)
„Wilki” kupiłam mężowi na gwiazdkę, „Zakonnice..” i książkę M. Halber znam i zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Z książek podobnych klimatami mogę polecić zbiór reportaży „Polska odwraca oczy” i „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?” Justyny Kopińskiej. Swego czasu było głośno o sprawie wieloletniego znęcania się nad wychowankami placówki prowadzonej przez siostry zakonne. Przerażająca lektura. Biologiczno-medycznie mogę polecić „Ginekologów” J. Thorwalda – o tym jak się rozwijała ta profesja i jakie mamy szczęście jako kobiety, że żyjemy w tych czasach, w jakich żyjemy i że śmierć przy porodzie to jakiś ułamek procenta, a nie ponura rzeczywistość. Ciekawa jestem też twojego spojrzenia na książkę „Dobre bakterie” R. Chutkan o tym, jak ogromna rolę w zdrowiu całego organizmu pełni mikroflora jelit. Wydawała mi się bardzo rzetelnie napisana. Mam też najnowszego Szczeklika (wywiad-rzeka) i czekam na nową Kubryńską, nie wiem, czy lubisz takie klimaty, ale „Kobietę dość doskonałą” wciągnęłam w dwa wieczory.
Pierwsza i przedostatnia to coś co mnie bardzo zaciekawiło! Muszę je sobie sprawić!
Ciekawe propozycje. Najbardziej zaciekawiła mnie „Mistrzynie” oraz „Zakonnice odchodzą po cichu”. Ja polecam „Bóg nigdy nie mruga” Reginy Bert. Jest to dość popularna książka, która zmieniła zupełnie mój sposób postrzegania świata. Polecam. A na Zakonnice będę polować. :>
Mogłabyś zdradzić kilka słów o tym stażu? To coś połączonego z Twoimi studiami?
Najgorszy człowiek na świecie też znajduje się u mnie na takiej liście. Z twojej na pewno spróbuję „Wilki”. Ja od siebie mogę podrzucić „Boskie zwierzęta” :)