Wiecie, że w kilkunastu krajach świata obchodzi się dzisiaj National Coffee Day? Gdy tylko zdałam sobie z tego sprawę, zapłakałam rzewnie nad faktem, że w Polsce chyba jeszcze nie zaprzyjaźniliśmy się z tym świętem, a przynajmniej ja nie dostałam ani jednego zaproszenia na kawowe party. A przecież jakby nie było – kawa jest właśnie tą rzeczą, która często jako jedyna trzyma mnie przy życiu, dlatego wykorzystam ten cudowny pretekst do tego, by złożyć hołd ulubionej i jedynej używce, jaką stosuję.
Panie i panowie, pozwólcie zatem, że na scenę wjedzie siedem naukowych ciekawostek o kawie!
[su_spacer]
Kawa zabija
Ale spokojnie, tylko w przerażająco ogromnych ilościach.
Tak jak dla każdej używki, tak i dla kawy oszacowano dawkę śmiertelną. Jest nią w przybliżeniu 150 mg czystej kofeiny na kilogram masy ciała. Jedno standardowe espresso zawiera w sobie od 150 do 200 mg kofeiny, a to oznacza, że jeśli ważysz 60 kg, do grobu wpędziłoby cię 45 mocnych lub 60 słabszych kaw wypitych na raz. Mało to jednak prawdopodobne, zważywszy na to, że nawet gdybyś pił tylko espresso, musiałbyś za jednym zamachem wlać w siebie ponad trzy litry płynu.
Kofeiną można za to się podtruć. Po doustnym przyjęciu około 0,5 g kofeiny, do czynienia będzie się mieć z nudnościami, nadmierną diurezą, kołataniem serca i uczuciem niepokoju. [su_spacer]
Człowiek, który jako pierwszy zsyntetyzował cząsteczkę kofeiny od zera, otrzymał Nagrodę Nobla
Panie i panowie, przedstawiam Hermanna Emila Fischera:
Odkrycie autorstwa tego pana ważne było jednak z trochę innych względów niż produkcja kawy. Kofeiny do celów spożywczych czy farmakologicznych praktycznie nie uzyskuje się syntetycznie, ponieważ o wiele łatwiej ekstrahuje się ją z ziaren kawowca. Hermann Fischer jest niestety przykrym dowodem na to, że kofeina nie jest lekiem na wszystkie troski. Zginął śmiercią samobójczą po tym, jak dwóch jego synów poległo w trakcie I wojny światowej. [su_spacer]
Kawowy kop jest dłuższy, jeśli przyjmujesz antykoncepcję
Okres półtrwania kofeiny w organizmie dość znacząco różni się między poszczególnymi ludźmi, ale średnio przyjmuje się, że ma wartość około pięciu godzin. Oznacza to, że po pięciu godzinach od wypicia kawy, ilość kofeiny krążącej we krwi spada o połowę. Po kolejnych pięciu zmniejsza się o połowę z tej pierwszej połowy i tak dalej i tak dalej… Ciekawe jest natomiast to, że u kobiet przyjmujących doustne środki antykoncepcyjne oraz będących w ciąży, czas ten wydłuża się nawet do dziesięciu godzin! Oznacza to po prostu, że kawowy kop trwa u nich dwukrotnie dłużej. Noworodki mogą korzystać z kawowego doładowania nawet przez trzydzieści godzin, a pacjenci z ostrą niewydolnością wątroby (o ile są na tyle YOLO, by pić wtedy espresso) nawet przez… cztery doby! [su_spacer]
Kawa w aptece
Kofeina zwiększa efektywność działania aspiryny i paracetamolu i to dlatego często spotyka się ją jako dodatkowy składnik leków przeciwbólowych, które mają poradzić sobie z poważniejszymi dolegliwościami. Kilka wieków temu w Wielkiej Brytanii kawę można było za to kupić jedynie w aptece, bo jej działanie uznawano za tak silne, że traktowano ją jak lek. [su_spacer]
Co robi kawa?
Kofeina jest w wątrobie matabolizowana do trzech głównych produktów:
- paraksantyny, która zwiększa spalanie tłuszczu (stąd tak wiele cudownych odchudzających pigułek i balsamów antycelullitowych zawiera w sobie kofeinę),
- teobrominy, która rozszerza naczynia krwionośne i sprawia, że bardziej chce nam się siusiu,
- teofiliny, która rozszerza oskrzela i – w ilościach o wiele większych niż te w kawie – stosowana jest w leczeniu astmy. [su_spacer]
Dużo kawy, dużo WWA
Palenie ziaren kawy, a także jej prażenie w celu uzyskania kawy rozpuszczalnej, sprawia, że zanieczyszcza się ona substancjami zwanymi WWA, czyli wielopierścieniowymi węglowodorami aromatycznymi, z których wielu przypisuje się działanie rakotwórcze. Nie oznacza to, że powinniśmy wszyscy rozstać się z kawą na zawsze, ale pić ją bardziej świadomie i w rozsądnych ilościach. 99% WWA przyjmowanych przez przeciętnego człowieka pochodzi z żywności – kawa nie jest więc ani jedynym ani największym źródłem tych niebezpiecznych cząsteczek. [su_spacer]
Co kawa robi z mózgiem?
Kofeina bardzo łatwo przenika przez barierę krew-mózg i szybko przedostaje się tam, gdzie chcemy jej najbardziej – do mózgu. Tak się składa, że cząsteczka kofeiny jest strukturalnie bardzo podobna do adenozyny, bez której cała magia picia kawy nie mogłaby zaistnieć.
W uproszczeniu mechanizm działania kofeiny wygląda tak:
Adenozyna jest neuroprzekaźnikiem, który w ośrodkowym układzie nerwowym ma działanie hamujące. Duże stężenie adenozyny oznacza więc senność, brak sił i kiepską koncentrację.
Cząsteczka kofeiny ma niemal identyczną strukturę, co adenozyna i dlatego, gdy tylko pojawi się w mózgu, potrafi oszukać tamtejsze komórki, zakamuflować się i przyczepić do receptorów adenozyny, blokując je i nie pozwalając adenozynie na wkroczenie do akcji.
To właśnie unieczynnienie adenozyny sprawia, że jesteśmy pobudzeni i skoncentrowani bardziej niż zwykle, a gdyby nie podobieństwo tych dwóch cząsteczek, kawę pilibyśmy jedynie dla smaku. [su_spacer]
[su_divider top=”no”]
No. Dzisiaj nie będę was już zachęcać do opicia kawą tego wspaniałego święta, ale mam nadzieję, że nadrobicie wszystko jutro z samego rana! Niech moc kofeiny będzie z wami!
[su_icon icon=”icon: heart”]Buzi![/su_icon]
Hej Kasia, a to ci dopiero post! Uwielbiam kawę jako czynność (to przesiadywanie w kawiarniach…ach), nie tylko jako napój, a twój post wyposażył mnie w ciekawe informacje! Dziękuję.
Ależ proszę
45 mocnych kaw na raz, to dopiero challenge ;)
Wyobraź sobie trzylitrowy baniak pełen espresso :)
Uwielbiam kawę! A Twój pierwszy obrazek po prostu mnie… zabił śmiechem :D
Och, ja też kocham kawę. A a propos efektu z oskrzelami: czy myślisz, że ma działanie dopingujące w sporcie? Bo ja zawsze piję dopiero po porannym bieganiu, ale może by tak na zawodach rąbnąć espresso doppio przed? :-P
Wątpię, by espresso pomogło. Tej teofiliny jest po prostu za mało, by mogła mieć jakieś działanie terapeutyczne. W lekach stosuje się dawki kilkaset razy większe niż to, co znajduje się w kawie.
Kawy nie lubię, ale jej zapach jest oszałamiający. Czasem kusi do wypicia, ale wiem, że nie będzie mi smakować :P
Oj u mnie dokładnie to samo. Kawę jestem w stanie przełknąć dopiero w towarzystwie dużej ilości mleka (koniecznie 3,8%) i cukru. Ale zapach uwielbiam :-) Kasiu, twoje rysunki są obłędne! :D
Ależ dziękuję i polecam się do kawy:)
Trudno cokolwiek nowego wyczytać o działaniu kawy (przynajmniej w mojej branży), ale to, że ciąża przedłuża działanie kofeiny, to dla mnie nowość. Brawo dla Ciebie :)
Yay!
Teobromina – nareszcie poznałam imię mojego wroga! W herbacie pewnie też jest, jak przypuszczam.
Psi psi?
Świetne kompendium wiedzy o kawie! Piję ją dopiero od niedawna i już nie jak kiedyś wyłącznie dla przyjemności, ale z… potrzeby? Czyżbym już była dorosła!?
Jej hipnotyzująca woń i głęboki smak nawet bez kofeiny odurza umysł.
Pjona.
Wyobraziłam sobie jakbym się czuła po 45 filiżankach kawy i rozbolał mnie mózg, a potem poczułam się słabo.
Moja żona karmi piersią i ma dylemat, bo jak wypije malutką kawę to ma więcej energii, ale więcej energii ma nie tylko ona :) zrezygnowała i mi zazdrości rano :)
A ja osobiście jeśli chodzi o dawkę energii od rana wolę Yerba Mate :) Ale pysznym latte na podwójnym espresso nie pogardzę ;)
śmierć po przedawkowaniu kawy….to byłaby całkiem przyjemna wizja :)
A podobno z samego rana lepiej nie pić, ze względu na naturalnie wysoki poziom kortyzolu :)
Podtrułam się raz do tego stopnia, że cały dom wysprzątałam – tak bardzo nie mogłam uspokoić swoich pokładów energii. Serce mało mi nie wyskoczyło z klaty. Nie pije kawy od tamtego pięknego dnia :D