Jestem psychofanką nauki. Wierzę w nią jeszcze bardziej niż w Pana Jeża i w uzdrawiającą moc nutelli razem wzięte. Im dłużej się jednak uczę, tym bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że nawet sztywne zasady obowiązujące w świecie mikroskopów, probówek i ludzi w białych fartuchach mogą zwodzić na złą drogę. A dokładniej na kompletne pustkowia, oddalone od cywilizacji i logicznego myślenia chyba o miliardy świetlnych lat. Mam dla was dzisiaj kilka przykładów na to, jak nauka zapuszczała się w ślepe uliczki, nie reagowała na wypadki w porę i doprowadzała ludzkość do jednego – mocnego uderzenia się w czoło z niedowierzaniem. [su_spacer]
1. Psychochirurgia
Tak się składa, że na początku XX wieku rolę dzisiejszych psychotropów pełniły skalpele. Popularne stały się operacje wycinania fragmentów mózgu stosowane jako remedium na niemal wszystkie możliwe dolegliwości – depresję, zaburzenia świadomości, padaczkę, czy psychozy. I tak jak dziś ta gałąź nauki rozwija się całkiem nieźle i przynosi wiele dobrego, tak w przeszłości poczyniła raczej niewiele dobrego. Cały sęk w tym, że – z dzisiejszego punktu widzenia – żaden z żyjących ówcześnie lekarzy nie dysponował aparaturą, która umożliwiałaby precyzyjne przeprowadzenie takich zabiegów, nie miał bladego pojęcia, jakie części mózgu wycina i robił to właściwie na chybił trafił, pozbywając się na przykład dużych fragmentów kory mózgowej, czy kluczowych dla zachowania pamięci hipokampów. Pacjenci po takich operacjach tracili osobowość, wpadali w apatię, nie potrafili podejmować decyzji, cierpieli na silne amnezje i stawali się nadmiernie agresywni. Generalnie operacje uznawano za udane. To tylko z pacjentami coś było nie tak.
[su_spacer]
2. Nobel dla człowieka, który przyłożył rękę do największej tragedii w dziejach
Oto Fritz Haber, niemiecki chemik, który w 1918 roku został laureatem Nagrody Nobla za opracowanie stosowanej do dziś metody otrzymywania amoniaku z gazowego azotu i wodoru. Haberowi zależało na wprowadzeniu tej metody do przemysłu, ponieważ był to czas, kiedy prognozowano, że szybko rosnącą populację ludzkości czeka nieuchronny głód. Odkryto wtedy, że związki azotu działają pobudzająco na rośliny i mogłyby być stosowane jako nawozy istotnie zwiększające plony i wydajność rolnictwa. Całkiem szlachetnie.
Na tym jednak koniec miłych wiadomości. W trakcie pierwszej wojny światowej Haber rozpoczął (i zakończył z wieloma sukcesami na koncie) prace nad zastosowaniem broni chemicznej na polu bitwy, twierdząc, że im szybciej Niemcy wygrają wojnę, tym mniej ofiar pochłonie konflikt. Po jej zakończeniu jako pierwszy człowiek na świecie zsyntetyzował także Cyklon B – gaz, który początkowo służyć miał do dezynfekcji i zabijania insektów, a ostatecznie wykorzystany został do uśmiercania milionów ludzi w komorach gazowych. Wojenne zasługi nie zostały jednak Haberowi wynagrodzone – ze względu na swoje żydowskie pochodzenie, musiał on oficjalnie zmienić wyznanie i nawrócić się na chrześcijaństwo. Nie uchroniło go to jednak przed późniejszą utratą posady na uniwersytecie i koniecznością ucieczki z Niemiec, w których groziło mu przetransportowanie do obozu zagłady i śmierć na skutek zatrucia gazem, który sam opatentował.
O, ironio.[su_spacer]
3. Electreat
Elektryzujący (i to dosłownie) był rok 1918, kiedy to na rynek USA wprowadzono nowe urządzenie, które porażało prądem poszczególne części ciała i – jak zapewniali producenci – leczyło wszystko, od bólu głowy, przez wyrostek robaczkowy i nadciśnienie, aż po przykre objawy towarzyszące menopauzie. Jedyne, co trzeba było zrobić, to przyłożyć do felernej części ciała końcówkę generującą prąd i oczekiwać magicznych efektów.
Electreat, bo tak zwało się cudowne urządzenie, sprzedało się w prawie trzystu tysiącach egzemplarzy, przynosząc producentom krociowe zyski. Niestety, twórcy urządzenia zostali ostatecznie postawieni przed sądem, gdzie udowodniono im, że rozprowadzali swój wynalazek, zdając sobie sprawę z tego, że nie wykazuje on żadnych dobroczynnych właściwości, a w niektórych przypadkach działa wręcz odwrotnie niż powinien, spowalniając przepływ krwi i wywołując krótkotrwałe stany otępienne. [su_spacer]
4. Na nadmierne rumieńce i obrzęki – pozbądź się krwi!
To zadziwiające, że przez stulecia za najlepszy sposób leczenia wszelkich dolegliwości uznawano puszczanie krwi. Od najdawniejszych czasów wierzono, że wraz z wypływem krwi, z ciała wydostają się złe duchy, dlatego pozbywanie się jej z organizmu ma efekt oczyszczający. Z czasem ten sam pogląd obudowano pseudonaukowymi tezami i stosowano aż do XIX wieku! Krew spuszczano z pacjentów właściwie w każdym przypadku, nawet gdy podopieczni słabli po poprzednich flebotomiach, a zwłaszcza, gdy w rany po uprzednio naciętych żyłach wdawały się zakażenia. Jedną z osób, których żywot zakończył się wskutek stosowania tej terapii był George Washington, który w trakcie infekcji górnych dróg oddechowych, został potraktowany przez swojego lekarza skalpelem służącym do przecinania naczyń krwionośnych. Ponoć z jego ciała w kilku turach spuszczono łącznie mniej więcej połowę krwi, zamiast do żywych, doprowadzając wielkiego wodza na tamten świat. [su_spacer]
5. Rentgen w sklepie obuwniczym
Gdy odkryto promieniowanie rentgenowskie i nie zdawano sobie jeszcze sprawy z jego szkodliwości, w wielu sklepach obuwniczych w USA instalowano aparaty generujące promienie X, zwane shoe-fitterami.
Klienci i ich dzieci mogli w nich bez żadnych ograniczeń oglądać swoje prześwietlone stopy i decydować, czy w wybranych butach układają się one w odpowiedni sposób. Dopiero jakiś czas później uświadomiono sobie, że nadmierna ekspozycja na promienie X powoduje uszkodzenia szpiku, oparzenia, mutacje i zaburzenia w strukturze DNA. No cóż, jeśli ktoś umarł od tego procederu w butach, to przynajmniej jego stopy czuły się jak w niebie. [su_spacer]
6. Arszenik w pudrze
Już od czasów starożytnego Egiptu kobiety dbały o siebie, do wyrobu podkładów, bielideł i pudrów stosując arszenik, ołów i miedź. I niech mi ktoś dzisiaj powie, że smarowanie się ciapadłami szkodzi skórze. [su_spacer]
7. Herbatka z radem
Odkrycie, że niektóre z pierwiastków są promieniotwórcze doprowadziło marketingowców i przeciętnych ludzi do przekonania, że pewnie da się w jakiś sposób naładować emitowaną przez nie energią i spowodować w organizmie ludzkim wzrost witalności. Na początku XX wieku do sprzedaży trafiły więc dzbanki produkujące uzdrawiającą wodę z radem, kocyki z uranem redukujące ból stawów, czy nawet czopki Vita Radium, dzięki którym mężczyźni odzyskiwać mieli pełnię swoich witalnych sił.
[su_spacer]
8. Bakterie, honor, nie(dobro) pacjentów
Do czasu wynalezienia mikroskopu, koncepcja, zgodnie z którą choroby wywoływane i przenoszone mogą być przez drobnoustroje była ludziom nauki kompletnie obca. Wprawdzie wysnuwano różne teorie na temat zewnętrznego pochodzenia chorób, złych fluidów i humorów, ale dopóki nie udało się zaobserwować, co dokładnie stoi za masą przeróżnych dolegliwości, wszystkie z nich pozostawały w strefie domysłów. Jedną z pierwszych osób, która zaobserwowała związek między utrzymywaniem higieny, a obniżonym występowaniem infekcji był Ignaz Semmelweis – lekarz pracujący w jednym z wiedeńskich szpitali. W tamtym czasie na oddziale położniczym około jedna trzecia kobiet umierała po porodzie na skutek zakaźnej gorączki połogowej. Semmelweis doszedł do wniosku, że przyczyna tak wielkiej śmiertelności może leżeć w fakcie, że studenci i lekarze badający pacjentki, pomiędzy porodami przeprowadzają także sekcje zwłok i przenoszą pewne trupie cząsteczki do dróg rodnych kobiet. Zalecił więc wszystkim lekarzom mycie rąk roztworem chloru, co skutecznie obniżyło śmiertelność do około 2%.
Środowisku medycznemu nie spodobała się jednak taka koncepcja – lekarze uważali proceder mycia rąk za zupełnie zbędny, a oskarżenia o powodowanie śmierci pacjentek za obraźliwe. Semmelweis po opublikowaniu wyników swoich badań został kompletnie zdyskredytowany, wpadł w depresję i zmarł w szpitalu psychiatrycznym na skutek… infekcji, która wdarła się w jego ranę gdy przeprowadzał sekcję zwłok. Nie było mu dane doczekać czasów, w których jest powszechnie uznawany za ojca antyseptyki.
[su_spacer]
9. Dzieci na haju
Bolesne ząbkowanie, niespokojny sen i nadmierna energiczność? Nic z tych rzeczy nie groziło dzieciom, które przyszły na świat w XIX wieku w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, gdzie szczytową popularność zdobywały wtedy specjalne preparaty uspokajające dla maluszków, których głównym składnikiem aktywnym było opium. Lecznicze syropki z maku, mimo że skuteczne w walce z płytkim snem i bólem wyrastających ząbków, powodowały też u dzieci uzależnienia, śpiączki i zgony. Żadni rodzice nie zgłaszali zastrzeżeń.
[su_divider top=”no”]
To jak to leciało? Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz?
[su_icon icon=”icon: heart”]Buzi![/su_icon]
Ten rentgen jest the best! Nie słyszałem o nim wcześniej.
O ósemce czytałam w książce „Stulecie chirurgów” (swoją drogą świetna książka). I tak oczywista rzecz dla nas, długi czas zbierała żniwo. I jak sobie pomyślę, że te biedne kobiety były badane tuż po sekcji zwłok, bez mycia rąk… Brrr…
I jeszcze ta woda z radem… Tylko cieszyć się, że żyjemy w takich czasach ;)
z tym prądem to zalatuje lekko fabułą 'Szklanego kosza’ Plath.
Mi to zalatuje prototypem telezakupów:)
Bardzo fajny artykuł! Są rzeczy, od których nam się teraz jeży włos na głowie, a kiedyś były uznawane za cudowne odkrycie. Ja znam jeszcze historię heroiny jako wspaniały lek na kaszel na przełomie XIX i XX wieku.
o ginekologu i przenoszeniu zakażeń wiedziałam (gdzieś się przewinęło na higienie, farmakologii i gdzieśtam jeszcze ;) ), ale herbatka z radem? Radiolog z taką radosną herbatą promieniałby ze szczęścia jeszcze bardziej :)
Niesamowity tekst! Co też mieli ci ludzie w głowach, ale dobrze przecież chcieli, no! Za 100 lat prawdopodobnie o nas będą pisać, że co to za „średniowieczne” praktyki się stosowało. ;)
Bardzo ciekawy wpis :)
Zawsze mrozi mi krew w żyłach, kiedy czytam o tych radowych herbatkach, kiedyś przeglądając stare gazety z pięknego miasta Łódź znalazłam reklamę… radowej pasty do zębów i papierosów z radowym filtrem. No cóż, od czegoś trzeba umrzeć, od papierosów to jeszcze rozumiem, ale od mycia zębów?