Kupujemy coraz bardziej świadomie. Czytamy etykiety, sprawdzamy składy i nie dajemy producentom nabijać się w butelkę. Kojarzymy, że w jedzeniu nie powinno być zbyt dużo E i że soki nie są tym samym co napoje. Tymczasem kiedy wybieramy się do drogerii, na widok wszystkich dziwnych symboli nadrukowanych na tubkach i słoiczkach, robimy tylko wielkie oczy. Sama przyłapałam się ostatnio na tym, że nie wiem, co oznaczają niektóre ze znaków, którymi opatrzone są opakowania kremów i podkładów, dlatego szybko pobiegłam po lupę oraz mój płaszcz detektywa i zorganizowałam dochodzenie. Oto i jego wyniki: [su_spacer]
Znak „e”
Każdy kojarzy tę dziwną literkę e. Jest ona skrótem od słowa estimated i oznacza, że objętość lub masa produktu w danym opakowaniu jest wielkością szacunkową. Chodzi o to, że nawet w fabrycznych warunkach trudno jest odmierzyć idealnie zgodną z etykietą ilość kosmetyku. Literka e zapewnia nas, że niedokładność ta mieści się jednak w ustawowo wyznaczonych normach, np. dla słoiczka, w którym powinno znajdować się 100 ml kremu, odchylenie nie przekracza nigdy 4,5 ml.
[su_spacer]
Produkt przebadany dermatologicznie
Powyższe hasło to takie trochę pitu-pitu, bo kosmetyki, które nie zostały przebadane dermatologicznie najzwyczajniej w świecie nie mają prawa znaleźć się na sklepowych półkach. Podobnie jest z określeniem hipoalergiczny, które oznacza po prostu, że dany produkt został dokładniej niż przeciętny przebadany pod kątem wywoływania podrażnień. Nigdy nie ma jednak stuprocentowej pewności, że akurat u ciebie nie wywoła on pieczenia, zaczerwienienia, czy wysypki. Organizmy są różne i nigdy nie da się przewidzieć ich reakcji ze stuprocentową pewnością. [su_spacer]
Znak PAO
PAO, czyli period after opening, to znak, który mówi nam o tym, jak długo po otwarciu opakowania produkt zachowuje swoje właściwości i może być bezpiecznie używany.
Nie oznacza to jednak, że możemy zacząć smarować się maseczką kupioną dziesięć lat temu, bo przecież znaczek z otwartym słoikiem mówi, że ciapadło będzie w porządku jeszcze przez dwanaście miesięcy. Większość kosmetyków niezależnie od tego, co rzecze PAO, ma także osobno nadrukowany termin przydatności.
Są też i takie kosmetyki, które nie wymagają podania terminu przydatności – np. aerozole, czy jednorazowe próbki. [su_spacer]
Ręka na książce
Niektóre opakowania kosmetyków są tak małe, że dokładny opis produktu po prostu się na nich nie mieści. W takim wypadku wszelkich dodatkowych informacji powinno szukać się na dołączonej do opakowania ulotce, chociaż różnie z tym bywa. Poniższa tubka jest na przykład sprzedawana ot tak, bez dodatkowego opakowania. Gdzie w takim razie szukać ulotki?
[su_spacer]
Opakowania
Strzałki układające się w trójkąt, wewnątrz którego znajdują się dwie cyfry, mówią nam o tym, z czego wyprodukowane zostało opakowanie produktu i jak – w razie wątpliwości – można oddać je do recyklingu. Najczęściej mamy do czynienia z oznaczeniem 02 lub 04 (czyli różnymi rodzajami polietylenu) oraz 41 symbolizującym aluminium. Listę pozostałych symboli znajdziecie tutaj.
[su_spacer]
Nie testowano na zwierzętach
Symbol relikt. Na niektórych kosmetykach można go jeszcze spotkać, ale powoli odchodzi w niepamięć. Wszystko dlatego, że testowanie kosmetyków na zwierzętach jest w Europie zabronione, w związku z czym chwalenie się tym, że w trakcie produkcji nie poległ ani jeden mięciutki króliczek, przestało mieć sens. [su_spacer]
Eko strzałki
Od zawsze myślałam, że powyższe kółko oznacza po prostu, że dane opakowanie nadaje się do recyklingu. Tymczasem symbol z dwiema strzałkami wpisanymi w koło daje gwarancję, że producent kosmetyku pokrył koszty odzyskania materiałów, które posłużyły do produkcji opakowania. Niby i jedno recycling i drugie recycling, ale różnica dość wyraźna.
[su_divider]
No. To teraz pozwalam wam już biec na przeceny. Idźcie i kupcie sobie coś ładnego!
[su_icon icon=”icon: heart”]Buzi![/su_icon]
Gdzie te przeceny?bo nie wiem w którą stronę biec
Dziś w Rossmannie upolowałam lakiery do paznokci z przeceny. Widziałam też, że Hebe ma jakieś spoko oferty, bo chyba świętują swoje urodziny:)
Opisem trójkątów zmieniłaś moje życie na lepsze :)
bardzo przydatne informacje! :)
Studiowałam chemię medyczną, gdzie miałam również zajęcia z chemii kosmetyków, tam wykładowca informowała nas, że gdy mamy sytuacje, że nadrukowana data ważności jest 04.2016 a otwarcie 6M, to od tego kwietnia możemy go używać jeszcze przez 6 miesięcy. Śmiała się nawet, że sprzedaje to jako patent, by nie bać się kupować w ten sposób przecenionych kosmetyków. Stąd pytanie -skąd masz informację że jest inaczej:)? (Nie mówię, że moja jest dobra, dlatego pytam :)
Lol. Byłam kiedyś jako wolny słuchacz na wykładzie w szkole, gdzie edukują kosmetologów i pani prowadząca powiedziała, że to data przydatności jest ważniejsza niż ta na słoiczku. #skonfundowanie
wydaje mi się, że data ważności to jest takie absolutne minimum i wiele kosmetyków jeszcze przez pewien czas po jej upłynięciu będzie całkiem zdatna do użycia. bo przecież nic nie robi się nagle i nie jest tak że tydzień przed upływem daty kosmetyk jest cacy, a tydzień po jest już kompletnie zepsuty i bezwartościowy (no chyba że mówimy o tych kosmetykach naturalnych, ekologicznych jak soki jednodniowe co psują się w momencie. ale te sklepowe chwilę po upływie daty ważności nie powinny zaszkodzić).
tak sobie rozważam, oczywiście mogę się mylić ;)
Haha. Zgadzam sie tez z opinia Anu ponizej, to w sumie minimalna data trwalosci ;) wniosek z tego taki ze chyba lepiej po prostu nie kupowac na zapas ;)
Przydatny wpis, zastanawiałam się co oznaczają te wszystkie symbole :)
No masz, dobrze wiedzieć bo o części pojęcia nie miałam :D Z tymi słoiczkami mam czasem problem bo owszem, wiem co oznaczają ale zdarzyło mi się używać kosmetyków, które nie miały do tego dopisanej daty przydatności do użycia a przydałaby się, mogliby to dodawać z automatu :)
A co do króliczka to ogólnie przepis fajny, w Europie owszem nie można testować ale masa firm i tak testuje tylko po prostu gdzie indziej. Więc sam fakt, że sprzedają u nas jeszcze nie znaczy, że wszystko jest cacy. Jeśli ktoś nie chce wspierać testowania musi jeszcze sprawdzić firmę w sieci ;/
Symbole przyswojone, można kupować!
Praktyczny wpis. Okazało się, że prawdopodobnie byłam niezwykłą ignorantką. Od dzisiaj zaczynam czytać ;)
A udało ci się znaleźć jakieś praktyki na wakacje?
Eko strzałki odkrywcze – myslalam tak jak Ty…:)
Super wpis. Tyle tych znaczków dookoła i wszędzie, że czasami można się pogubić co i jak.
Gdzieś czytałam, że znak „ręka na książce” oznacza, że instrukcja użytkowania znajduje się poza opakowaniem produktu. Czyli albo jako ulotka w kartoniku albo… Całkiem osobno, wydawana na życzenie w drogerii albo aptece. Czyli gdzieś w kartonie zbiorczym na zapleczu są ulotki dla chętnych pragnących zgłębić skład tuszu do rzęs ;)
Nawet wydaje mi się że kiedyś widziałam takie kartoniki przyczepione na brzegu półki żeby sobie można było przeczytać w dowolnej chwili.
O jakiegoś czasu zastanawia mnie ten znak PAO. Czy te przykładowe 6 miesięcy podane na opakowaniu zakładają 6 miesięcy codziennego użytkowania danego produktu? Bo męczy mnie, że czasem kupujemy w drogeriach np balsam, który ktoś miesiąc wcześniej otworzył, aby powąchać – ja nieświadomie go kupię i co wtedy? Z sześciu miesięcy zostaje mi 5 czy wciąż 6?
Nie wiedziałam o większości z nich :o byłam przekonana tylko że pudełeczko z cyferką oznacza okres przydatności. Tyle nowego się człowiek nauczy! ;)